Stałam pod
drzwiami do mieszkania blondynka. Zapukałam
delikatnie dwa razy. Stresowałam się tym spotkaniem. Czekając aż Niall otworzy
mi poprawiłam swoja bluzkę.
W końcu Horan
ukazał się w drzwiach, uśmiechał się do mnie lekko. Był już ubrany. Miał na
sobie krótkie spodenki Hady do tego biała koszulkę z jakimś nadrukiem. Zaprosił
mnie gestem do środka.
-Może pójdziemy
do ogrodu?-zaproponował. Przytaknęłam mu i pomaszerowałam za nim na tył domu.
Usiedliśmy na dużej huśtawce i zaczęliśmy rozmawiać. Niall o dziwo bez swojego
towarzystwa był całkiem ,całkiem. Można było się z nim dogadać. Czasem nawet
mnie rozśmieszał, a to jakoś się ludziom nie udaje. Może dlatego, ze unikam
ludzi. Nie mam ochoty zadawać się z pustymi laskami których problemem są
doczepiane włosy czy złamany paznokieć.
-Naprawdę
całowałaś się ze mną po raz drugi w życiu?- zapytał. Ja momentalnie jak to ja
zrobiłam się czerwona i przytaknęłam. Nie widziałam powodów aby kłamać i robić
z siebie latawice.
-Ale ten
pocałunek ze mną był lepszy prawda?
Nieśmiało uśmiechnęłam
się do niego.
W sumie miał
racje. Było o wiele lepiej niż za pierwszym razem. Ale nie mogłam mu się
przecież do tego przyznać pomyślał by że się w nim zakochałam…
-Były podobne,
jednak tamten chłopak lepiej całował.
Z jego twarzy
znikł łobuzerski uśmiech. Zakaszlał i odwrócił ode mnie wzrok. Czyżbym sprawiła
mu przykrość?
Chwilę
siedzieliśmy w ciszy. Przyglądałam się mu a on patrzał gdzieś w głąb ogrodu.
-Może już pójdę?-
przerwałam ciszę. Wstałam i oderwałam się od huśtawki. Odwracałam się kiedy
czyjaś dłoń ścisnęłam mój nadgarstek.
-Zostań, lubię
twoje towarzystwo-uśmiechną się niepewnie.
Nie miałam nic
do roboty. Po za tym szczerze wolałam jego towarzysko niż mojej zasranej
kuzynki. Wiec z powrotem oklapłam obok niego. Jego ręka ciągle oplatała mój
nadgarstek. Później splótł nasze palce.
Znów siedzieliśmy
w ciszy. Słychać było nasze oddechy i hałas przejeżdżających samochodów po
ulicy. Kilka ulic dalej jakieś dzieci się bawiły.
Telefon Horana
zaczął dzwonić. On niepewnie odebrał go.
-Halo??
Yyy nie dam
rady zajęty jestem…..
Naprawdę nie
mogę dzisiaj.
No szkoda ,szkoda.
Innym razem- i rozłączył się.
Rozmawiał z
jakąś dziewczyną, pewnie tą Isabel.
-To może ja też
nie będę Ci przeszkadzać? –mówiłam bawiąc się bransoletką na racę.
-Nie wygłupiaj
się! To tobą jestem zajęty-uśmiechnął się do mnie pokazując śnieżne białe zęby.
Oddalam mu również uśmiech.
Kurde on woli siedzieć i praktycznie nic nie robić ze mną niż
migdalić się z nia. To było dziwne uczucie.
- Serio?
Uniósł mój
podbródek tak ze patrzałam mu prosto w oczy.
- Nigdy nie
mówiłem bardziej serio.
- Njal ! –
Usłyszałam słodko źle wypowiedziane imię
blondynka.
Oboje
obróciliśmy głowy w tamtą stronę. W drzwiach stała mała dziewczynka, która w
jednej rączce trzymała misia a drugą pocierała zaspane oczko.
Podeszła do
chłopaka a ten wziął ją na kolana. To był najsłodszy widok jaki kiedykolwiek
widziałam.
*******************************************************
Hej :* Oto 12 rozdział. Na końcówkę nie miałam pomysłu więc dałam Lux :D Ale mam nadzieję że jest ok..
Następny dam jutro lub pojutrze bo nie wiem czy będę miała wenę.
Czytasz= skomentuj. To dla ciebie moment a mnie motywuje do dalszego pisania. I daje uśmiech na twarzy :* ♥